niedziela, 22 czerwca 2014

Prolog

  To trwa wystarczająco długo. Widuje ją codziennie przez ostatni rok, ale nie potrafię się zbliżyć. Wcześniej obserwowałem ją z góry. Nie jest pierwszą dziewczyną, dla której chciałem zejść... ale z pewnością ostatnią. Za pierwszym razem udało mi się powstrzymać. Nie zrobiłem tego jednak sam. Rosier przekonał mnie, do pozostania tam, gdzie byłem. Sam natomiast zgrzeszył i opuścił nas wszystkich. Poszedł do dziewczyny, za którą zaczynałem szaleć. Miałem go za kumpla. Był niższy stanowiskiem, ale traktowałem go na równi, nie tak jak inni. Długo cierpiałem widząc, jak on flirtuje z tamtą dziewczyną. Widziałem, jak jej się oświadcza, jak biorą ślub. Nawet jak rodzi im się dziecko. Widziałem też, jak za każdym razem chował blizny po skrzydłach. Nigdy nie zdradził jej, kim jest. Nie chciałem powtarzać tego błędu i zakochiwać się w córce ludzkiej. Na przykładzie Rosier'a wiedziałem, że to nie ma sensu. Wtedy cierpisz nie tylko ty, ale również osoby, które cię kochają.
  Nigdy bym nie pomyślał, że kobieta może wyciągnąć cię z dołku. Podnieść po upadku. Tam wszyscy mówili, że ludzie nie są idealni. My natomiast byliśmy. Właśnie, byliśmy. Wszystko zmieniło się, gdy pierwszy z Aniołów zgrzeszył i został wygnany. Baliśmy się, że spotka nas to samo. Jednak jak wszyscy wiedzą, takie rzeczy mijają. Zrobił to kolejny... i następny... i następny! Wszyscy utracili to, co kiedyś było dla nas najważniejsze. Zaufanie Pana... i skrzydła. Nawet sobie nie wyobrażacie, co działo się na ziemi. Nefilimi zniszczyli ludzi razem ze swoimi ojcami. Tymi samymi, co zbuntowali się przeciwko Panu. Nie tylko ich pozabijali, nauczyli sztuki oszustwa i grzechu. Pokazali im również jak wyrabiać biżuterię i broń. Nauczyli ich faz księżyca, astronomii. Jednak ludzie nie powinni tego umieć. Stawali się wtedy tak potężni, ale również podobni do nas. Zapanował chaos! Było tylko jedno wyjście: potop. My, na górze, nie mogliśmy nic zrobić. Od tamtego czasu sytuacja wydawała się opanowana. Powstrzymywaliśmy jeden drugiego przez około 300 lat. Myślicie, że to coś dało? Nic. Sprawiło tylko, że bardziej pragnęliśmy spróbować tego, co nasi poprzednicy. Pragnienie to było nie do opisania. Cudowne, a zarazem ciągnęło cię na dno.
  Zaczęliśmy zachowywać się jak małe dzieci, które chcą poznać świat, więc dotykają wszystkiego. Nie wiedząc, czy lepiej jest tu, czy tam. Broniłem innych, a później sam uległem. Tamtej nocy siedziałem w swoim ulubionym miejscu. Rozmyślałem o moich braciach, którzy zgrzeszyli. Wtedy zobaczyłem ją. Nieskazitelnie piękną. Wokół niej rozchodziła się dobra aura. Uczeni mówili, że my nie czujemy tak jak ludzie. Więc dlaczego moje serce przyśpieszyło, kolana ugięły się pod ciężarem ciała i zapragnąłem patrzeć się na nią już zawsze? Bo już wtedy odezwało się we mnie człowieczeństwo. Następnego dnia udałem się do Pana. Chciałem zostać jej Aniołem Stróżem. Mieć piecze nad jej życiem. Bronić ją przed wszystkim co złe na ziemi. Dostałem zgodę. Bardzo się wtedy cieszyłem. Byłem w siódmym niebie. Przez tydzień, może dwa. Czy wystarczy oglądać ukochaną osobę każdego dnia? Nie. Chciałoby się zamienić z nią chodź by jedno słowo. Poczuć zapach jej skóry i włosów. Zobaczyć z bliska jej oczy i uśmiech. Dotknąć gładkiego policzka. Być przy niej, gdy nie układa się w jej życiu. Ale nie możesz, bo utknąłeś na górze. Zbuntowałem się tak jak inni. Jednak zrobiłem to inaczej. Oznajmiłem, że odchodzę. Oberwali mnie ze skrzydeł i zrzucili z góry. "Boże, czemuś zabrał mi skrzydła? Czy miłość do człowieka ma być powodem upadku?"
   Dziwnie czułem się bez skrzydeł. Często traciłem równowagę. Jednak byłem silny i uczyłem się wszystkiego. Chciałem wyglądać normalnie. Przyszła mi do głowy myśl, że życie człowieka jest lepsze. Zamieszkałem z Azibiel'em. Też nie jest 'normalny'. Przed upadkiem wszystko sobie przemyślałem. Załatwiłem sobie dach nad głową, pracę i szkołę. Azibiel udaje mojego starszego brata. Wygląda doroślej. Anioły nie starzeją się tak, jak ludzie. U nas trwa to znacznie wolniej. dzięki temu mogę się uczyć i nikt nie zobaczy, że jestem inny. Mogę też ją obserwować.
   Już wiecie jak to się zaczęło. Wróćmy to tego, co jest teraz. jestem w ostatniej klasie liceum. Jutro zaczyna się rok szkolny. Zdążyłem już sprawdzić plany lekcji. Angielski, W-F i Geografię mam razem z nią. Ten rok jest moją ostatnią szansą na zbliżenie się. Mój czas powoli się kończy. Jako upadły mogę żyć wiecznie, ale jeśli chcę być człowiekiem, to mam na to ograniczony czas. W szkole nie mam znajomych. Starałem się odpychać wszystkich innych. Dla mnie ona jest najważniejsza. Do pełni szczęścia potrzebuję tylko Evelin Stone.

6 komentarzy:

  1. Boze... juz nie moge sie doczekac reszty. Ten blog bedzie najlepszy. Uwielbiam twoj styl pisania. Ten przystojniak >>>>>>>>>> pisz dalej, weny zycze ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo wciagająca opowieść :*
    Czekam z niecierpliwością na następną część ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy początek :)
    Gdy czytałam miała przed oczami te wszystkie strony książek o upadłych aniołach.
    Mam pytanie, czy wzorujesz się na Szeptem?

    Ogólnie bardzo mi się podoba i życzę weny ;*
    Shadow (@cuddlewithyouxx)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł na bloga wpadł mi po przeczytaniu "Szeptem", później czytałam wiele stron internetowych :) Dużo wymyśliłam podczas nieprzespanych nocy, ale czego się nie robi dla bloga :3

    OdpowiedzUsuń
  5. super x będę czytać

    OdpowiedzUsuń