czwartek, 29 stycznia 2015

Rozdział 1

Muzyka: Jesteś aniołem, który sprawia, że wszystkie moje sny się spełniają.

Nie śpiesząc się wyszłam ze swojego pokoju i powolnym krokiem ruszyłam schodami na dół. Było cicho, a jedyne odgłosy życia dochodziły z kuchni. Przechodząc przez salon,  z mojego brzucha wydobył się dźwięk oznaczający głód. Zazwyczaj nie jadam śniadania w domu, ale tym razem nie miałam wyjścia. W jadalni natknęłam się na tatę, który bezszelestnie spożywał posiłek. Wychylił głowę znad gazety, gdy mnie usłyszał i uśmiechnął się.
-Dzień dobry.- przywitałam się. Tata wrócił do czytania artykułu, a mama w rękawiczkach wyłoniła się z kuchni.
-Cześć Słonko. Dobrze spałaś?- zadaje to pytanie każdego ranka. Nie przeszkadza mi jej zainteresowanie, którego delikatnie brakuje ojcu. 
-Tak jak zawsze.- uśmiechnęłam się i razem z nią weszłam do pomieszczenia. Ona wróciła do zmywania naczyń ze wczorajszej kolacji, a ja nalałam sobie przygotowanej w dzbanku herbaty. Upiłam łyk, aby sprawdzić, czy nie jest zbyt gorąca lub zimna. Była idealna. Wychodząc posłałam mamie uśmiech i usiadłam naprzeciwko ojca przy stole. Na jego środku stał talerz z naleśnikami, a tuż obok butelka z syropem klonowym. Przygotowałam sobie jednego.
-Mogę cię dzisiaj podwieźć.- zaoferował mężczyzna. Chciałam odpowiedzieć, ale nie przeżułam jeszcze kęsa.- Pracę zaczynam dopiero za godzinę, a twoje liceum jest po drodze. Dajmy Diego jeden wolny poranek.- zażartował. Diego to chłopak mieszkający na naszej ulicy. Codziennie jeżdżę z nim do szkoły i z powrotem.
-Maggie pewnie skorzysta z jego usługi transportowej, ale ja chętnie zabiorę się z tobą. Jeździmy z nim dopiero miesiąc, więc nie jest aż tak wykończony naszym towarzystwem.- przypomniałam mu. Mamy dopiero październik.
-W wakacje też często widywałem was w jego samochodzie. Musi mieć mocne nerwy. Ja długo bym nie mógł siedzieć w aucie z dwoma dziewczynami. Tym bardziej nastolatkami.- odparł wykończony samym myśleniem o tym.
-Jakoś muszę sobie radzić. Tym bardziej, że nie mam prawa jazdy.- jadłam dalej. Tata twierdzi, że dziewczyna nie powinna jeździć, bo to zadanie facetów. Starałam się go przekonać wiele razy, ale jest uparty jak osioł.
-Nie zapominaj, że masz starszego brata, który nie dość, że ma prawko, to posiada własny samochód. Może cię zawieźć, gdzie będziesz chciała.- odłożył gazetę na stół i dopił kawę, która pewnie zdążyła ostygnąć.
-Mówimy o Cody'm, który śpi, gdy wychodzę ze szkoły oraz gdy z niej wracam?- zażartowałam.- Zastanawiam się, czy on kiedyś wstał z łóżka. Widziałeś go w tym tygodniu na nogach? Bo ja nie.- zapytałam radośnie.
-Koniec rozmowy. Zabierz swoje rzeczy, bo zaraz wyjeżdżamy. Wiesz, że i tak dopóki mieszkasz w moim domu, nie będziesz jeździła samochodem.- zakończył. Nie było co dyskutować dalej. Wstałam od stołu i wróciłam na górę. Zahaczyłam o łazienkę i dokładnie umyłam zęby. Później zabrałam z pokoju plecak oraz makietę na lekcję ekonomii. Znowu musiałam zejść po schodach. W salonie siedziała mama. Wyglądała na zaskoczoną widokiem.
-Już wam zadają jakieś projekty? Dopiero cztery tygodnie po wakacjach. Nie maja litości.- odparła niezadowolona.
-Jestem w ostatniej klasie. Mam sporo nauki, a nauczyciele muszą zrealizować materiał. Lepiej jak od początku dadzą nam coś do roboty. Przynajmniej nie marnujemy czasu.- przerwał mi głos klaksonu dobiegający z zewnątrz. Odłożyłam wszystko na kanapę i wyszłam na ganek. Pod domem stał samochód, a w nim siedzieli Diego i Maggie.
-Dzisiaj jadę z tatą. Nie czekajcie na mnie.- poinformowałam przyjaciół. Chłopak zrobił smutną minę i bez zbędnych słów odjechał. Wróciłam do środka. Mama krzątała się po pokoju i szykowała do pracy, a tata męczył się przy lustrze. Skróciłam jego cierpienia i zawiązałam mu niesforny krawat. Zabraliśmy moje rzeczy, pożegnaliśmy się i poszliśmy do garażu. Kazał mi wszystko położyć na tylnych siedzeniach. Tak też zrobiłam. Potem usiadłam obok niego i wyjechaliśmy. Automatycznie włączyło się radio. Ustawiłam stację z porannymi wiadomościami.
-Posłuchaj. Nie wiem, o której dzisiaj wrócę. Pewnie po 17 razem z mamą. Gdy wrócisz ze szkoły odrób dokładnie lekcje i przypilnuj brata. Tydzień temu obiecał, że skosi trawnik, a do dziś nie widzę, żeby to zrobił.- nakazał.
-Oczywiście.- szkoła była niedaleko i właśnie pod nią podjechaliśmy. Wyszłam z samochodu i zabrałam potrzebne na dzisiaj rzeczy z tyłu. Tata otworzył okno od strony pasażera i wyjrzał przez nie.
-Diego nie dowiózłby tego w jednym kawałku. Miłego dnia.- po tych słowach odjechał. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę wejścia. Starałam się donieść makietę w jednym kawałku, więc musiałam uważać, bo większość osób tego nie robi. Pchnęłam drzwi z biodra i chciałam wejść do budynku, lecz napotkałam przeszkodę. Wpadłam prosto na jakiegoś ucznia i upuściłam wszystko na ziemię. Szybko przyklękłam, ale chłopak już zbierał moje rzeczy. Niestety makieta nie wyglądała dobrze. Poodklejało się kilka przedmiotów i pękła podstawa.
-Bardzo cię przepraszam.- usłyszałam od bruneta. Nie mogłam powiedzieć, że nic się nie stało. Projekt zaliczam zaraz na drugiej lekcji. Nie pokażę TEGO.- Mogę ci pomóc w naprawie. Przecież to moja wina.- zaoferował.
-Za chwilę zadzwoni dzwonek, nie zdążymy tego skleić.- byłam zaniepokojona. Pewnie brzmiałam jak histeryczka.
-Kto powiedział, że musimy iść na pierwszą lekcję? Poświęcimy te 45 minut w celach naukowych.- powiedział ze śmiechem. Dla mnie to nie było zabawne. Jedyne czego teraz potrzebowałam to wagary.
-Nie ma mowy. Nie opuszczę lekcji.- powiedziałam zdecydowanie, a mu zszedł uśmiech z twarzy.- Najwyżej poproszę o przesunięcie prezentacji na kolejną lekcję, albo pójdę z TYM.- wskazałam na zniszczoną makietę.
-Wątpię, żeby nauczyciel się zgodził. No i nie zepsuję ci prezentacji. Pozwól, że sam urwę się z lekcji i się tym zajmę.- odebrał ode mnie przedmiot.- Przyjdź na przerwie pod automat z kawą obok stołówki.- poinformował mnie.
-Sama nie wiem.- nie brzmiał przekonująco. Nawet go nie znam i nie wiem co ma zamiar zrobić. Może kłamać.
-Zaufaj mi.- powiedział to tak spokojnie, że nie potrafiłam odpowiedzieć. Nagle wszystkie obawy minęły. Tak jakby wypowiedział jakieś zaklęcie. Przytaknęłam mu. Zadzwonił dzwonek, więc zostawiłam go i pobiegłam pod salę.
-Co to jest: ropucha i sto żabek?- Diego właśnie opowiadał dowcip, tak jak miał w zwyczaju przed pierwszą lekcją.- Teściowa wieszająca pranie.- wyszczerzył zęby i czekał na reakcję. Razem z Maggie zaczęłyśmy się śmiać.
-Powiedz tak przyszłej teściowej. Będzie zadowolona.- pokazała mu uniesionego kciuka dziewczyna.- Evelin, jak się jechało z tatusiem?- skierowała to do mnie. Nie lubi sama jeździć, bo nie ma się z kim kłócić o miejsce z przodu.
-Normalnie. Dowiózł mnie bezpiecznie, jak sami widzicie.- wskazałam na siebie. Diego zmierzył mnie wzrokiem.
-Nie będę ukrywał, że jako wasz osobisty szofer czuje się urażony. Oczywiście nikogo to nie obchodzi.- wtrącił się.
-Obchodzi. Spokojnie, zabiorę się z tobą po szkole, skoro tak się stęskniłeś.- złapałam go za policzek.
-Evelin! Masz naszą makietę? Dzisiaj trzeba zaprezentować projekt na lekcji ekonomii. Proszę, powiedz, że nie zapomniałaś.- wykrzyknęła nagle dziewczyna. Złożyła nawet ręce, gotowa do modlitwy.
-Właśnie. Wzięłam ją i dowiozłam, ale w drzwiach wpadłam na jakiegoś chłopaka i trochę się uszkodziła. Powiedział, że ją naprawi i mam przyjść po nią na przerwie. Przepraszam, nie zauważyłam go.- wytłumaczyłam się szybko.
-Ej, ale spokojnie. Najwyżej pójdziecie na żywioł. A gdyby ten chłopak nagle zniknął z powierzchni ziemi czy ukradł ten cenny przedmiot, to możecie na mnie liczyć. Zrobię wam makietę z przyporów szkolnych. O ile macie piórniki, bo ja czymś takim nie dysponuję.- starał się nas pocieszyć w ten swój zabawny i zazwyczaj niedziałający sposób.
-Poczekajmy do przerwy. Może to całkiem porządny facet i naprawi to, co zepsuł. Dajmy mu szansę.- powiedziałam.
-Widzisz, wykorzystywanie chłopaków nie jest takie złe, jak myślałaś. Na przykład Diego jest ciągle przez nas wykorzystywany i nie widzę, żeby było mu jakoś bardzo przykro z tego powodu.- odparła z uśmiechem Maggie.
-Nie wiedziałem, że tak to widzicie. Już się z wami nie przyjaźnię. Od teraz, będziecie wszędzie docierały pieszo i bez mojego towarzystwa. Same do tego doprowadziłyście.- pewnie miało to zabrzmieć groźnie, ale nie wyszło.
-Chłopie, mam ci przypomnieć, że w swojej klasie nie masz znajomych? Tylko my z tobą spędzamy czas.- droczyła się z nim Maggie. Chłopak wystawił jej język, po czym uśmiechnął się i zadowolony poszedł pod swoją salę.

Lekcja trwała w najlepsze, a ja nie mogłam się skupić. Boję się, że ten chłopak się nie wywiąże. Jeśli dostanę złą ocenę, tata zrobi mi awanturę i dostanę szlaban na cały tydzień. Spędziłam sporo czasu nad tą przeklętą makietą.
-Evelin.- wyszeptała Maggie siedząca w rzędzie obok.- O czym ty tak myślisz, co?- zapytała.
-O niczym ważnym, serio.-powiedziałam.- Nie rozmawiajmy, bo jeszcze pani nas usłyszy.- pouczyłam ją szybko.
-Dobra, dobra. Pewnie chodzi o projekt. Pani zrozumie, gdy pokażemy jej pozostałości makiety. Spotkamy się po szkole i ją naprawimy.- uśmiechnęła się, a ja to odwzajemniłam. Chyba miała rację. Za bardzo się wszystkim przejmuję. Chciałabym wyluzować tak jak ona, ale od zawsze jestem taka i nie ma szans na zmianę.
-Maggie McLevis, jeśli zaraz nie schowasz telefonu do torby, zabiorę ci go.- upomniała przyjaciółkę nauczycielka. Dziewczyna zburaczała natychmiast i wykonała polecenie. Widziałam po jej wyrazie twarzy, że było jej głupio. Wróciłam do słuchania wykładu i zaczęłam zapisywać kilka ważnych uwag. Na przerwie udałam się w umówione miejsce sama. Mag wzięła nasze książki i zaniosła je do szafek po drugiej stronie szkoły. Jeśli ten chłopak serio urwał się z zajęć, to powinien być tu przede mną. Zaczęłam się niepokoić. Z nerwów tupałam sobie nogą, odmierzając jednocześnie upływające sekundy czekania. Z oddali dostrzegłam zbliżającego się bruneta.
-Jestem. Jak się podoba? Nie jest chyba tak źle.- podał mi makietę.- Pozwoliłem sobie poprawić kolor elektrowni, żeby wyglądała realniej.- wskazał na mały budynek. Całość prezentowała się bardzo dobrze.
-Dziękuję. Odwaliłeś kawał dobrej roboty.- pochwaliłam go, chociaż nie było to konieczne. Naprawił to, co zepsuł. Nie chciałam wdać się z nim w pogawędkę, więc uśmiechnęłam się i odwróciłam, aby zdążyć odnaleźć Maggie. Nie było to takie trudne, jak myślałam, bo blondynka czekała już pod salą z naszymi książkami od ekonomii.
-Ej, to wygląda nieźle! Jeżeli nie dostaniemy 5, to nie wiem co ta baba ma w głowie. Tym bardziej, że reszta klasy się nie postarała.- wskazała głową inne makiety.- Patrz, Diego idzie. Ponoć się obraził, a już z daleka się do nas szczerzy. Nie nadążam za nim.- chłopak uśmiechnął się i minął nas.- Wiesz co, on chyba serio nie ma innych znajomych.- wróciła do tamtego tematu. Było w tym trochę prawdy, bo on wolny czas spędza w domu albo z nami.
-Znamy go już kilka lat, a nie widziałam go z kumplami. To przykre, bo fajny z niego chłopak.- stwierdziłam.
-Może to przez te jego żarty? Większość nie jest śmieszna, a gdy mu o tym powiesz, to się obraża.- odparła.
-Nie mów tak. To nasz przyjaciel i nie powinnyśmy go obrażać ani obgadywać. Trochę kultury.- pouczyłam ją po raz kolejny tego dnia. Magie tylko przewróciła oczami. Pewnie miała już mnie dość. Nie dziwię jej się za bardzo.

Wybiegłam ze szkoły jak poparzona. Musiałam zająć miejsce z przodu, zanim wróci moja przyjaciółka. Diego czekał w samochodzie przed wyjściem. Dosłownie wskoczyłam do auta. Szybko zapięłam pas bezpieczeństwa.
-Nie zgadniesz co się stało! Pani wzięła nas na pierwszy ogień z projektem i tak jej się spodobało, że postawiła nam 5+ i postawiła makietę w sali, żeby inni mogli ją oglądać. Dostałyśmy najlepszą ocenę!- byłam podekscytowana.
-No to pięknie. Powiedz mi jeszcze, gdzie jest blondyna i o nic więcej nie pytam.- widocznie mu się śpieszyło.
-Poszła po zeszyt z matematyki, bo zapomniała o zadaniu domowym na jutro. Trochę tego było, więc nie zdążyłaby spisać na przerwie. Z chwilę powinna wrócić.- przytaknął mi. Po chwili Maggie dołączyła do nas i ruszyliśmy.
-A teraz mały suchar. Co oznacza skrót S.Z.K.O.Ł.A.? Specjalny Zakład Karno-Opiekuńczy Łączący Analfabetów.- wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Nie wiem, jak on to robił, ale znał wszystkie kawały, suchary i żarciki, jakie istniały na świecie.- Dziewczyny, kiedy zbiórka na paliwo?- zapytał. Maggie nadal się śmiała.- Blondyna, ja nie żartuję. Paliwo nam się kończy.-powiedział poważnie. Dziewczyna uspokoiła się.
-A ile jeszcze pojeździmy? Bo wiesz, musiałabym skoczyć do bankomatu, a dzisiaj nie mam czasu.- odparła.
-Myślę, że dwa dnie pojeździmy. Nie zatrzymamy się pod waszymi domami, tylko wysiądziemy u mnie.- stwierdził.
-No i właśnie za dwa dni otrzymasz pieniądze.- powiedziała Mag. Zawsze robi wszystko na ostatnią chwilę. Na miejscu pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę. Po drodze wyciągnęłam klucze, żeby szybciej otworzyć drzwi. Wchodząc, położyłam je na komodzie. Wbiegłam po schodach na górę i kilka razy zapukałam do brata.
- Co jest?- zapytał zaspanym głosem, wyłaniając głowę zza drzwi. Na sobie miał nadal spodnie od piżam.
-Widziałeś nasz trawnik? Ponoć już tydzień go kosisz. Szybko się ubierz i pędź po kosiarkę.- rozkazałam mu.
-Chciałbym ci przypomnieć, że jestem starszy. Nie rządź się tak.- uśmiechnął się serdecznie, jak zawsze.
-Rozkaz z góry. Jestem tylko posłańcem.- po tych słowach weszłam do swojego pokoju. Naszykowałam książkę z matematyki i usiadłam z nią na łóżku. Zabrałam się za rozwiązywanie zadań. Większość zrobiłam bez problemów, ale do ostatnich potrzebny mi był kalkulator. Zaczęłam go szukać w torebce, szufladach, ale nic z tego. Cody powinien mieć jakiś u siebie. Podbiegłam do niego i szarpnęłam za klamkę. Pokój był zamknięty, a na zewnątrz słychać było warkot silnika kosiarki. Zbiegłam na dół i szybko znalazłam się na ganku.
-Cody! Cody!!- chłopak miał na uszach słuchawki i mnie nie słyszał. Wczuł się w zadanie, więc postanowiłam mu nie przeszkadzać. Wróciłam do środka. Zamykając drzwi, usłyszałam coś dziwnego Tak jakby jednocześnie zamknęły się jeszcze jedne. Aby to sprawdzić ponownie otworzyłam i zamknęłam te wejściowe. Teraz brzmiały zupełnie inaczej. To pewnie przeciąg. Nie będę się tym zajmowała. Z powrotem udałam się do swojego pokoju. Nie mogłam się powstrzymać i wyjrzałam przez okno. Widok brata, którego kosiarka szarpie w każdą stronę jest bezcenny. Jako 22-letni bezrobotny musi coś robić w domu, bo tata i tak jest o to zły. W jego wieku miał już żonę w ciąży.



~*~


No to mamy 1 rozdział. Mam nadzieję, że  się nie zanudziliście :) Pomału akcja się rozkręci. Zmieniłam bohaterów i fabułę, bo poprzednia przestała mi się podobać i straciła sens. Dziękuję, że wytrwaliście i proszę o komentarze z waszą opinią. Miłego dnia!

12 komentarzy:

  1. Baardzo mi się spodobał rozdział :3 cieszę się, że znalazłam Twojego bloga w odmętach Internetu!!!
    Pojawiło się parę błędów (uciekające przecinki i ,,kluce" zamiast ,,klucze").
    Hm... Podobają mi się te sucharki! Nie wiem jeszcze, o czym będzie dokładnie ta historia, ale już zapałałam do niej sympatią :)
    Weny, weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za "sprawdzenie" błędów :) Jeśli zauważysz ty, albo inni jakieś, to dajcie mi znać :) jestem amatorką i z pośpiechu mogę pozjadać literki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny rozdział, ogólnie opowiadanie zapowiada się ciekawie. A jeżeli chodzi o błędny to zauważyłam tylko "złapałam do za policzek"

      http://elosien.blogspot.co.uk

      Usuń
  3. świetny rozdział x

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest cudowne *-* fajnie zarysowane postacie, wyraziste opisy, nie zagłębiasz się w zbędne szczegóły a do tego genialny pomysł ♡
    Całusy i życzenia weny,
    @PaulinaVolley :*

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo fajny rozdział : )

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :)
    PS.Twój blog jest nominowany do Liebster Award!
    Więcej info tutaj http://stansietymkimjestesnaprawde.blogspot.com/2015/01/liebster-award.html :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No no, zaczyna się ciekawie. Jeśli kolejne rozdziały będą o tym o czym rozmawiałyśmy w szkole to ten blog będzie miał miliony odwiedzin :D
    Śpiesz się z kolejnym rozdziałem :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobry rozdział ! :D

    http://themortalinstrumentsnewhome.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny! Piszesz genialnie!
    Tylko w zdaniu: "Większość zrobiłem bez problemów, ale do ostatnich potrzebny mi był kalkulator." użyłaś formy męskiej zamiast żeńskiej ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam ze nie przeczytalam tego wczesniej ale rozdzial jest swietny. Nie ma jak czytac w szkole twoj cudny rozdzial <3 Tajemniczy chlopak jest taki seksowny. Reszte przeczytam po szkole... bo nie zdaze calego xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo dobry rozdział kochana <3 dziękuje że informujesz mnie o kolejnych na tt :***

    OdpowiedzUsuń