Po szkole odwiedzili mnie Maggie i Diego. Miałam zaległości i nie chciałam marnować czasu, więc poprosiłam ich, o przyniesienie zeszytów. Nie mogłam trafić na lepszych przyjaciół. Odwiedzili mnie z kawą i słodyczami. Takich to ze świecą szukać. Wpuściłam ich i z Mag usiadłyśmy przy biurku, aby uzupełnić moje notatki. Diego obiecał popilnować słodkości, które ze sobą przytargał.
-Mógłbyś nam pomóc.- upomniała go przyjaciółka. Chłopak nie mógł odpowiedzieć, bo wypełnił buzię cukierkami.
-Zostaw go. Niech sobie posiedzi. My to chociaż mamy podobne pismo, a on? Kura lepiej pisze.- powiedziałam z uśmiechem.
-Już miałem ci podziękować, że mnie bronisz, a tu taka niespodzianka!- odparł plując.- No i co za dużo, to nie zdrowo.- tłumaczył się. Maggie zmarszczyła brwi.
-Właściwie, to jak się czujesz? Katarek przeszedł?- zapytała przyjaciółka. Zepchnęłam ją z krzesła i upadła za ziemię.
-Katar mam nadal, ale z gardłem już trochę lepiej, więc powinna niedługo wrócić.- opowiedziałam krótko.
-Słuchaj, w weekend jest kolejna impreza i mam już wejściówki, więc zdrowiej szybko.- upomniała mnie.
-Przecież ona ledwo dycha! Daj jej do końca opaść… to znaczy wrócić do dawnych sił.- wtrącił się szybko Diego.
-Wiesz, do tego dostałam szlaban i nie mogę nigdzie wychodzić.- poparłam przyjaciela. Mag się zezłościła.
-Co takiego zrobiłaś, że ojciec znowu cię uziemił? Pewnie nie zmyłaś naczyń na czas.- stwierdziła po chwili.
-Nie. Już wam mówię. Poniedziałek był dość dziwny. Źle się czułam, więc pozwolili mi zostać. Miałam iść spać, ale ktoś chodził po domu. Okazało się, że Cody zaprosił kolegę i uderzyłam go niechcący drzwiami. Potem pojechali do kina i znowu zostałam sama. Ktoś się krzątał na korytarzu, zeszłam i to był Mark. Zrobiłam mu małą awanturę i przy okazji zobaczyłam, że ktoś mi się chyba włamał do domu, bo kuchnia była cała w błocie i miałam otwarte okno. Bałam się zostać sama po tym wszystkim, więc poprosiłam go, żeby został do powrotu Cody’ego no i się zgodził. Byłam wykończona i zasnęłam z nim na kanapie. Na moje nieszczęście tata wrócił szybciej.- odparłam.
-Zaraz. Pozwoliłaś Mark’owi zostać u ciebie w domu? Oczywiście nadal nic was nie łączy.- stwierdziła Maggie.
-To jest nie ważne Mag. Ktoś się do ciebie włamał? Wezwałaś policję, czy coś?- zmartwił się Diego.
-Nie. Mark stwierdził, że skoro nic nie zniknęło i nikogo nie było, to nie trzeba. To mogła być pomyłka.- rzekłam.
-Jakieś to wszystko dziwne. Pewnie sam się włamał przez to okno i się nie przyznał.- powiedziała przyjaciółka.
-Tak też myślę. Dobra, zostawmy to. Właściwie, to co do tej imprezy. Nie powinnaś iść tam sama, bo nie będzie miał cię kto pilnować. Obie wiemy, że może to się źle skończyć.- przypomniałam sobie weekend.
-No to pójdę z Diego’iem. Trochę się rozerwie chłopaczyna.- odparła z uśmiechem w kierunku chłopaka.
-Ja nigdzie się nie wybieram. Słyszałem, jak to jest na tych imprezach. Nie będę pilnował twojego dziewictwa.- rzekł. Zapadła dziwna cisza. Wszyscy spoglądaliśmy na siebie, ale nikt nie chciał się odezwać.
-Nie jestem dziewicą, więc dajcie sobie spokój. Nie masz czego pilnować.- odparła po chwili Maggie.
-Słucham? Kiedy to zrobiłaś?- byłam zaskoczona. Przecież nie miała chłopaka, nic mi nie powiedziała.
-W wakacje i nic wam do tego.- pogroziła palcem.- Koniec tematu, nic więcej nie ujawnię.- zaznaczyła.
-To trochę nieodpowiedzialne i powinnaś poczekać na tego jedynego.- powiedziałam zmieszana.
-Ale z was świętoszki. Dajcie już spokój i wracajmy do spisywania zeszytów.- poinstruowała rozzłoszczona.
-Dobry pomysł, ale jeszcze tylko ja się udzielę w dyskusji. W zasadzie, to nie obchodzi mnie, kto do was zagląda i tak dalej, ale mam nadzieję, że się szanujecie i nie wyrośniecie na strażniczki lasów.- wtrącił się chłopak.
-Zakonnica Evelin przed ślubem nóżek nie rozszerzy.- zaśmiała się, ale nie było w tym nic zabawnego. Nie dla mnie.
-Dobra, koniec. To twoje życie, więc się już nie wtrącamy.- zakończyłam sprawę. Obie zaczęłyśmy spisywać kolejne tematy. Diego musiał się strasznie nudzić, bo leżał na moim łóżku i rzucał papierkami po cukierkach w powietrze.
-Jest może Cody? Posiedziałbym w męskim towarzystwie, bo wy jesteście nudne.- zażartował.
-Wczoraj spakował kilka rzeczy i gdzieś pojechał. Nie odbiera telefonów od rodziców, ani ode mnie.- powiedziałam
-W sumie to mu się nie dziwię. Ja sam bym nie wytrzymał z ojcem, który czepia się mnie o wszystko.- stwierdził.
-Racja. Tata trochę ostatnio przesadza i źle go traktuje. Mam nadzieję, że wkrótce wróci.- odparłam smutna.
-Nie tylko jego. Kto normalny daje karę, za siedzenie z chłopakiem? Znając ciebie, to nic złego nie robiliście, więc po co to całe zamieszanie? Masz 18 lat i powinien ci dać trochę przestrzeni.- wtrąciła się Maggie.
-Jaki by nie był, to nadal mój ojciec. Nie zapominaj o tym. Nie mogę narzekać, skoro mam wszystko.- rzekłam.
0No oprócz swobody po ukończeniu pełnoletniości.- dodał szybko Diego. Zostało nam kilka słów do spisania, więc zaraz goście będą się zbierali do domów. Odprowadziłam ich pod drzwi wejściowe i poczekałam, aż się ubiorą.
-Zostałbym z tobą dłużej, ale muszę wracać do Ashley i Stelli. Trzymaj się i zdrowiej.- powiedział chłopak.
-Ja jadę z mamą do kina. Dajemy ci czas do końca tygodnia i ani dnia dłużej.- pogroziła przyjaciółka.
-Wielkie dzięki. To cześć.- pożegnałam się i zamknęłam za nimi drzwi. Znowu zostałam sama w domu. Mama wróci przed północą, a tata tym razem nie zaskoczy mnie szybszym powrotem. Pojechał do Londynu na spotkanie, więc będzie kilka godzin przed kobietą. Poszłam zaparzyć sobie filiżankę kawy. Zanim woda się zagotuje mam czas, żeby popatrzeć na okolicę. Większość sąsiadów jest w pracy. Jakaś kobieta wyszła na spacer z pieskiem. Zalałam kawę wrzątkiem i wróciłam na górę. Nie miałam nic do roboty, więc włączyłam muzykę i usiadłam na łóżku. Chętnie bym coś przeczytała, ale dawno nie byłam w bibliotece. Zadzwonił mój telefon.
-Wyjrzyj przez okno.- usłyszałam głos w słuchawce. Postawiłam filiżankę na biurku i tak też zrobiłam. Naprzeciwko mojego domu stał zaparkowany samochód, a na nim opierał się Mark.
-Czego chcesz? Nie masz zamiaru dać mi chwili spokoju.- odpowiedziałam. Widziałam, jak się uśmiechnął.
-Zabieram cię na przejażdżkę.- odparł po chwili patrząc w moje okno.- Nie daj się prosić.- dodał po chwili.
-Jakbyś nie wiedział, to jestem chora i mam szlaban. Nigdzie nie idę.- stwierdziłam twardo.
-Odwiozę cię przed powrotem staruszków. Ubierz się ciepło i zejdź na dół.- powiedział radosnym głosem.
-Nie. Nie mogę. Nie chcę mieć bardziej przechlapane u taty. Zrozum to i jedź sobie.- odpowiedziałam.
-Prooooooszę.- powiedział błagalnie. Przewróciłam oczami i odeszłam od okna, żeby mnie nie widział.
-Daj mi 10 minut.- po tych słowach się rozłączyłam. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale się zgodziłam. Założyłam ciepłe spodnie, koszulkę i sweter. Włosy złapałam w warkocz. Zeszłam na dół po kurtkę i ciepły szalik. Wyrobiłam się na czas. Zamknęłam drzwi i pobiegłam do samochodu. Mark był już w środku i włączył klimatyzację.
-Tym razem sama sobie poradzę.- odparłam gdy chciał mi zapiąć pas bezpieczeństwa. Zaśmiał się. Zakręcił i wjechał na ulicę. W aucie zrobiło się już ciepło i myślałam, że zaraz wyparuję.
-Dokąd masz ochotę pojechać?- zapytał, gdy wyjechaliśmy z mojego osiedla. Wyglądał na spokojnego.
-Nie wierzę mogę wybrać?- uśmiechnął się.- Sama nie wiem. Nie chcę być na zewnątrz, a nie mam pojęcie, dokąd moglibyśmy się udać, żebym zaraziła jak najmniej osób.- stwierdziłam po zastanowieniu.
-No to jedziemy do mnie. Tym razem Azibiel jest w domu, więc będziecie mogli sobie porozmawiać.- odparł.
-Już się nie mogę doczekać.- powiedziałam ironicznie.- Właściwie, to kto mu dał tak na imię?- zapytałam.
-Sam nie wiem. Myślę, że dla niego to tez jest zagadka, której nie może rozwiązać.- wytłumaczył szybko.
-Jedziemy do ciebie pod jednym warunkiem.- spojrzał na mnie.- To nic nie znaczy i trzymasz ręce przy sobie. Rozumiemy się? Nie chcę powtórki ostatniego razu.- upomniałam go. Musieliśmy to ustalić zanim tam pojadę.
-Ależ oczywiście.- chyba się na to zgodził. Przyśpieszył trochę i po kilku minutach byliśmy na miejscu. Chłopak wyszedł z pojazdu jako pierwszy i otworzył mi drzwi. Następnie wyciągnął masę reklamówek z bagażnika.
-Obrabowałeś sklep?- zapytałam, gdy byłam już na zewnątrz. Ten łokciem zamknął klapę.
-Nie, byłem tylko na zakupach.- stwierdził. Odłożył siatki na ziemię, aby zamknąć samochód. Wzięłam kilka.
-Co ty nie masz w domu nic do jedzenia? Nawet ja nigdy tyle nie kupiłam.- zażartowałam. Mark wziął pozostałe.
-Głównie Azibiel zajmuje się robieniem zakupów i gotowaniem, ale ostatnio zaniedbał sprawę i nie mieliśmy w domu dosłownie nic. W lodówce, to aż światło było!- podkreślił. Przytrzymał mi drzwi od klatki, abym weszła. Szybko wdrapaliśmy się na ich piętro i wpadliśmy do mieszkania. Azibiel przyszedł się przywitać.
-Cześć. Evelin.- podałam mu dłoń, a on ją uścisnął i przy okazji zabrał ode mnie zakupy.
-Azibiel. Miło cię na spokojnie poznać.- zażartował. Ściągnęłam kurtkę i szalik, a on powiesił je na wieszaku.
-Słuchajcie, musze was na chwilę zostawić. Kilka minut i jestem z powrotem.- objaśnił Mark i wyszedł. Azi zaprosił mnie do środka. Wziął wszystkie reklamówki i udał się do kuchni, więc poszłam za nim. Stanęłam przy stole.
-Może rozpakujemy to wszystko?- zaproponował, a ja pokiwałam głową.- To co do lodówki, to do lodówki, a resztę to byle gdzie. Do tej szafki albo do tej.- poinstruował mnie i zaczęliśmy dzielić zakupy.
-Z tego co wiem, to gdzieś pracujesz, tylko gdzie? Chcę cie trochę poznać, póki mamy czas.- powiedziałam.
-Pracuję w hucie niedaleko domu. Męcząca prace, ale daję sobie radę. Na życie nam wystarcza. Czasami biorę Mark’a ze sobą, jeśli potrzeba nam więcej pieniędzy. Jednak zdarza się do rzadko.- zażartował z brata.
-Aż taki z niego leń? Ledwo go znam, a już po raz drugi pozwoliłam się tu zabrać.- powiedziałam z uśmiechem.
-To dobry chłopak. Może czasami nie wie co robi, ale nie ma łatwo w życiu.- urwał kończąc rozkładać jedzenie.- Ale wiesz co? Często o tobie mówi i są to same dobre rzeczy. No oprócz tego, że jesteś strasznie uparta.- wspomniał.
-Czasami zachowuje się jak palant.- dodałam. Wtedy usłyszeliśmy zamykające się drzwi wejściowe.
-Widzę, że nawiązaliście kontakt.- powiedział Mark na wejściu.- Mam coś dla ciebie. Wypij to.- podał mi buteleczkę.
-To strasznie śmierdzi. Co w tym jest?- zapytałam wąchając gęsty płyn. Ten odebrał mi go i poszedł po łyżeczkę.
-Syrop z ziół. Pomoże ci wyzdrowieć. Nie zachowuj się jak dziecko.- wepchnął mi pełną po brzegi łyżkę do buzi.
-Smakuje jeszcze gorzej.- skrzywiłam się.- To jest okropne.- dodałam. Azibiel podał mi szklankę wody.
-Ale skuteczne, więc nie marudź.- powiedział.- Azi, co dzisiaj jemy? Masz już zapasy, więc się wysil.- odparł.
-Zapiekankę ziemniaczaną z mięsem mielonym. Pasuje?- zapytał go. Mark pokiwał głową i zabrał mnie do pokoju.
-Przygotowanie chwilę potrwa, więc lepiej żebyśmy mu nie przeszkadzali. Usiądź.- rzekł, gdy byliśmy sami.
-Masz fajnego brata. Miły z niego chłopak. No i pomocny.- powiedziałam. Mark usiadł obok i się zaśmiał.
-A twój taki nie jest?- zapytał.- Chyba starsze rodzeństwo zawsze jest fajne.- stwierdził.
-Może nie zawsze, ale najczęściej. Mój Cody jest więcej niż fajny. On jest super mega hiper fajny! Niestety w poniedziałek gdzieś pojechał i nie mam z nim kontaktu. Wyłączył telefon. Pajac.- odpowiedziałam na pytanie.
-Chłopak chce się od was uwolnić.- rzekł. Rozejrzałam się po pokoju. Coś się w nim zmieniło.
-Macie więcej książek, jestem tego pewna. Ostatnio ta półka była ledwo zapełniona.- wskazałam na nią.
-Tak. Trochę ksiąg nam doszło. Azibiel nie może się powstrzymać od kupowania ich.- zgonił na brata.
-O czym one właściwie są? Musi mieć jakieś dziwne hobby, skoro je kolekcjonuje.- powiedziałam.
-Wiesz, piszą tam o wszystkim i o niczym. Bzdury. On nie ma miejsca w swoim pokoju, więc siedzą u mnie.- odparł.
-Masz sporo tajemnic. Tak samo, jak ze śladami w moim domu. Zależało ci, żebym nie wzywała policji. Obiecuję, że dowiem się o co chodziło i nie ujdzie ci to płazem.- pogroziłam mu palcem. Jakoś lepiej się czułam.
-W takim razie życzę ci powodzenia. Nic na mnie nie masz.- ostatnie zdanie wyszeptał. Spojrzałam na zegarek.
-Jejku, już 15? Musimy już jechać.- podniosłam się z kanapy i pobiegłam do kuchni.- Ja idę. Miło było cie poznać. Do zobaczenia.- pożegnałam się z Azibielem. Ten szybko odszedł od piekarnika i wpakował do obiad do pojemnika.
-Bez tego nie wyjdziesz. Smacznego.- podał mi go. Chciałam zaprzeczyć, ale chłopak zmierzył mnie wzrokiem.
-Nawet się z nim nie drocz. Nie wypuści cię bez obiadu.- powiedział Mark i zabrał mnie na korytarz.- Potrzymam to, a ty się ubierz.- tak zrobiliśmy. Opatuliłam się szalikiem i wzięłam od niego pojemnik. Ten szybko zarzucił na siebie kurtkę i wyszliśmy z mieszkania. W drodze do auta przypomniałam sobie o czymś.
-Musimy umówić kiedyś Maggie z twoim bratem. Ona leci na wszystko, co jest starsze i płci przeciwnej.- odparłam.
No i to jest ostatni rozdział, który posiadam. Nie wiem, kiedy dodam kolejny, bo muszę poprawić oceny (strasznie się opuściłam- bad girl) Mam nadzieję, że poczekacie :) Jeśli ktoś chce, abym go osobiście poinformowała o nowym poście, niech poda coś do kontaktu, albo napisz na e-mail: sasekblog@onet.pl
No i to jest ostatni rozdział, który posiadam. Nie wiem, kiedy dodam kolejny, bo muszę poprawić oceny (strasznie się opuściłam- bad girl) Mam nadzieję, że poczekacie :) Jeśli ktoś chce, abym go osobiście poinformowała o nowym poście, niech poda coś do kontaktu, albo napisz na e-mail: sasekblog@onet.pl
bardzo fajne :3 mam nadzieję, że w końcu do czegoś dojdzie między Markiem a Evelin :3 haha :*i czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńhttp://its-not-gonna-be-so-easy.blogspot.com/
Cody ;( Nie ma goooo... ;(
OdpowiedzUsuńRozdział spokojny. Mało się dzieje, jakby było to interludium do czegoś większego :D
Oczywiście, rozdział mi się piekielnie podoba... I czekam na ciąg dalszy!
// no ale dałabyś mi Cody'ego, co?!
rozdział fajny... taki spokojny :D czekam aż się wyjaśni co to są za księgi (jeżeli będzie wytłumaczenie xd)
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba. Czekam z niecierpliwością na następny.
Weny życzę!
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award : http://astridandsimon.blogspot.com/2015/05/liebster-blog-award.html?m=1
OdpowiedzUsuńi co z rozdziałami??? :(
OdpowiedzUsuńKiedy następny? 😄
OdpowiedzUsuńAaa, gdzie nastepny rozdzial? ;-;
OdpowiedzUsuńRozdział super.
OdpowiedzUsuńSzkoda,że jeszcze nie dodałaś next'a.
Powiadom mnie proszę jak już będzie rozdział.
historia-dedykowana-wam.blogspot
.com
Usuń