czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 3


Mój telefon wskazywał godzinę 17.58. Aby nikt nie zorientował się, że skłamałam, czekałam niedaleko domu Diego'a. Co chwilę wyglądałam na drogę z nadzieją, że gdy pojawi się ten chłopak, zauważy mnie i się tutaj zatrzyma. Nie musiałam długo czekać. Punktualnie o 18 podjechał po mnie srebrny samochód. Wysiadł z niego ubrany w koszulę brunet. Bez słowa otworzył mi drzwi od strony pasażera i wskazał ruchem ręki, że mam wejść. Wyglądał na zdenerwowanego, więc posłuchałam się i zajęłam wskazane miejsce. Podskoczyłam, gdy chłopak trzasnął drzwiami. Nie wiem co mu się stało. Kilka godzin temu zachowywał się normalnie. Chociaż, że ciekawość kazała spytać, nie zrobiłam tego. 
-Zapnij pas.- poinstruował mnie chłopak, gdy usiadł obok. Nie myślałam, że będę się tak stresowała. Zaczęły trząść mi się ręce i nie mogłam wykonać jego polecenia. Poczułam się jak kretynka. Nie zauważyłam kiedy jego dłoń znalazła się na mojej i pomogła zapiąć niesforny pas bezpieczeństwa. Przekręcił kluczyk w stacyjce i auto ruszyło spod domów.
-Nie tu cię wysadziłem po szkole. Przeprowadziłaś się?- przerwał ciszę brunet. Spojrzał na mnie błyszczącymi oczami.
-Nie chciałam mówić tacie, gdzie idę. Nie puściłby mnie, gdybym powiedziała mu prawdę.- odpowiedziałam szczerze.
-To przykre.- zerknął w moją stronę.- Teraz nikt nie wie, gdzie i z kim jesteś.- o tym nie pomyślałam. Mogłam o tym nie wspominać. Trochę się zdenerwowałam, ale nie chciałam, żeby było to po mnie widać. Zaczęłam zaciskać ręce.
-Rozluźnij się Mała. Przecież nic ci nie zrobię.- urwał.- Jak samochód kolegi, naprawiany?- szybko zmienił temat.
-Naprawione. Właściwie to skąd o tym wiesz?- nie pamiętam, żebym mu o tym wspominała. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko zacisnął ręce na kierownicy. Poczułam się nieswojo. Ogarnął mnie strach od stóp do głów. Nie znałam go, nie wiedziałam o czym myśli... ani skąd wie o aucie.- Mam być w domu o 21.-odparłam bez przemyślenia.
-Tatuś będzie zły, jak się spóźnisz? Może da ci karę na wychodzenie z domu?- zaśmiał się pod nosem.
-Nie znasz mojego ojca, więc nie mów tak o nim. Wiesz, trochę szacunku.- wyprostowałam się na siedzeniu.
-Będziesz mnie teraz pouczała?- ciągle miał ten swój uśmiech wymalowany na twarzy. Nie wiem co go bawiło.
-Nie.- ucichłam. Chyba lepiej będzie, jak posiedzę cicho. Chłopak wsadził płytę do odtwarzacza. Widocznie nie chciał się ze mną dłużej męczyć. Postanowiłam skupić się na piosence i nie przeszkadzać mu w prowadzeniu pojazdu.
-Odwiozę cie na czas.- powiedział nagle. Zbliżaliśmy się do skrzyżowania ulicy Plasnewydd z Adamsdown. 
-Właściwie, to dokąd jedziemy? Nie powiedziałeś mi jeszcze.- brunet przyciszył radio i skręcił w prawo.
-To tajemnica.- powiedział szeptem. Miałam wrażenie, że go to bawiło. Tylko, że nie było w tym nic śmiesznego.
-Mam prawo wiedzieć, dokąd jadę. Inaczej można powiedzieć, że mnie uprowadziłeś.- przybliżyłam się do niego.
-Zawsze jesteś taka przemądrzała? Serio, z daleka wyglądasz na spokojniejszą.- trochę mnie to uraziło, więc postanowiłam już nic nie mówić. Przez resztę drogi słuchałam płyty i spoglądałam przez okno. Nie zauważyłam, kiedy auto stanęło. Chłopak wysiadł i otworzył mi drzwi. Chciałam wysiąść, ale zupełnie zapomniałam odpiąć pas. Poczułam, że się czerwienię. Mój towarzysz nachylił się nade mną i odpiął mnie. Przez chwilę czułam jego zapach. Nie znałam takich perfum, a Cody testował już chyba wszystkie. Chłopak podał mi dłoń i pomógł wyjść. Poprawiłam się.
-Wiem, że mam fajny samochód. Jeśli chciałaś w nim zostać, wystarczyło powiedzieć.- znowu się nabijał.- Chodź za mną.- powiedział. Taki miałam zamiar. Zaparkowaliśmy na nieznanym mi osiedlu. Bloki nie należały do najnowszych i jednocześnie nie były stare. Wolałam się tu nie zgubić, bo okolica nie wyglądała na przyjazną. Było już ciemno, więc starałam się iść dosłownie za nim. Nie uważałam pod nogi i ciągle deptałam mu po piętach. Usłyszałam jego śmiech.
-Miałaś iść blisko, ale nie aż tak.- weszliśmy do klatki jednego z budynków. Nie wiem, na którym piętrze on mieszka, ale po tylu schodach jeszcze nie szłam. Między nami utworzyła się niemała odległość ze względu na moje buty.
-Po co ci takie szpilki? Ledwo w nich chodzisz. Nie rozumiem was.- zatrzymał się, żeby na mnie poczekać.
-W nich jestem wyższa.- odparłam urażona. Ja mu nie mówię, co ma na siebie wkładać. Mógłby też tak robić.
-Mała, nie przesadzaj.- zaczęłam żałować, że tu przyjechałam. Mogłam zostać w domu i czytać książkę. Brunet zatrzymał się pod jakimiś drzwiami i wyciągnął klucze. Zdziwiłam się, gdy nie mógł ich przekręcić. Szarpnął za klamkę i drzwi uległy. Otworzyły się na oścież. Chłopak ruchem ręki zaprosił mnie do środka. Sam wszedł zaraz za mną. Znaleźliśmy się w ciemnym pomieszczeniu. Widziałam tylko zarys komody oraz wieszak i niestarannie ułożone buty. Zaczęłam szukać wzrokiem włącznika światła. Brunet jakby wiedział o czym myślę i zapalił światło.
-Rozbierz się i poczekaj tutaj. Za chwilę wracam.- odezwał się i zniknął za ścianą. Musiał na kogoś wpaść, bo usłyszałam nieznany mi głos. Nie dochodziła do mnie cała rozmowa, ale chyba chodziło o to, że nikogo miało nie być. 
-Przepraszam. Już wychodzę do pracy. Nie wiedziałem, że tak szybko się zjawisz.- w korytarzu ujrzałam wyższego ode mnie chłopaka. Posiadał ciemne oczy i włosy oraz ładną cerę. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się. Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo po chwili wyszedł i nie dał mi takiej możliwości. Spojrzałam na mojego towarzysza.
-Teraz możesz wejść.- zaprowadził mnie do małego pokoiku, w którym stała kanapa, wypełniona biblioteczka i lampa.- Masz ochotę na coś do picia?- zapytał. Przeniosłam na niego wzrok i zauważyłam, jak bawi się rękoma.
-Poproszę herbatę.- odpowiedziałam. Chłopak wyszedł, więc zostałam sama. Nie wiedziałam, co mogę robić. Podeszłam do biblioteczki. Na jednej z półek znajdowała się spora kolekcja płyt. The 1975, Red Hot Chilli Peppers, My Chemical Romanse i inne znane zespoły. Pozostałą jej część zajmowały grube, stare książki. Właściwie to księgi. Nie wiedziałam, że on tyle czyta. Bynajmniej na takiego nie wygląda. Potwierdziło się przysłowie „Nie oceniaj książki po okładce.” Wzięłam jedną z nich do ręki i miałam zamiar otworzyć i przeczytać chociaż kawałek.
-Co robisz?- usłyszałam jego głos. Wystraszyłam się i upuściłam księgę. Chłopak odstawił kubki i szybko podniósł ją z ziemi oraz odłożył na miejsce. Po raz kolejny zrobiło mi się głupio.
-Przepraszam.- wyszeptałam szybko. Gdybym usłyszała, że się zbliża, nie doszłoby do tego. Wszedł tu jak duch.
-Usiądź. To twoja herbata.- podał mi jeden z kubków. Oboje usadowiliśmy się na kanapie. Szybko wzięłam łyk napoju ze zdenerwowania. Zakrztusiłam się. Była słodka jak miód. Ledwo przeszła mi przez gardło.
-Ta chyba była moja.- zabrał mój kubek i wymienił na swój. – Dużo słodzę.- wyjaśnił szybko z uśmiechem.
-Już zdążyłam się napić.- powiedziałam, gdy chciał upić już swoją herbatę. Ten spojrzał na mnie rozbawiony.
-No chyba nie zarazisz mnie HIV’em czy AIDS. Na szczęście ja nic nie ruszyłem, więc możesz spokojnie pić.- odparł. Nie chciałam się z nim kłócić, więc postanowiłam zakończyć temat. Napiłam się i nie wiedziałam co powiedzieć. W tej herbacie nie było ani grama cukru. Skąd wiedział, że nie słodzę? Nie spytał się o to. 
-Kim był chłopak, z którym minęłam się w drzwiach?- zapytałam dla rozluźnienia atmosfery. Byłam też ciekawa.
-To mój starszy brat, Azibiel. Mieszkamy razem.- wyjaśnił w skrócie. Postanowiłam nie wchodzić w szczegóły.
-Właściwie to nie wiem, jak ty się nazywasz.- skierowałam na niego wzrok. Nigdy mi się nie przedstawił.
-Mark Angel.- zaczynały denerwować mnie jego odpowiedzi. Krótkie, zwięzłe i na temat. Nie wysilał się.
-Angel?- zapytałam zaskoczona.- Że niby taki jesteś grzeczny?- zażartowałam chyba po raz pierwszy przy nim.
-Hej, to nie jest śmieszne.-urwał.- Mała, grabisz sobie. Zresztą nic o mnie nie wiesz.- dodał szybko.
-Przepraszam. Nie mogłam się powstrzymać.- nie było to najlepsze wytłumaczenie, ale zawsze coś.
-Nic się nie stało.- zaśmiał się i dokończył herbatę. Siedzieliśmy teraz w ciszy. Zastanawiałam się, czy tak to miało być. Przecież musiał mieć jakąś wizję tego wieczoru, skoro mnie zaprosił. Po zastanowieniu się, zapytałam.
-Co będziemy robić?- w jego towarzystwie mam ubogie słownictwo. To chyba nie jest zaraźliwe.
-Powiem szczerze, że nie wiem.- zaskoczył mnie.- Byłem pewny, że gdy po ciebie przyjadę, będziesz w domu i nici ze spotkania. Nie zdążyłem przeanalizować tej drugiej opcji. Zawsze możemy pogadać, a pewnie masz jakieś pytania.- skończył. O tym nie pomyślałam. Żeby nie siedzieć dłużej w tej okropnej ciszy, podtrzymałam rozmowę.
-Masz może jakieś hobby? Coś co robisz po szkole czy w weekendy.- niezbyt oryginalne, ale trzeba jakoś zacząć.
-Lubię grać w bilard.- jak typowy gangster. Nie wiem co jest takiego fascynującego w tej grze.
-Nigdy w to nie grałam.- przyznałam się.- Powiesz mi, co to są za książki? Masz ich pełno.- skomentowałam.
-To kolekcja Azibiel’a. Sporo czasu zajęło mu zdobycie ich, dlatego nie lubi, jak się je rusza.- odpowiedział.- A ty masz jakieś zainteresowania? Moda, zakupy i te sprawy, co nie?- jak typowa dziewczyna w tym wieku.
-Chyba nie mam. Większość czasu spędzam na nauce. Bez odpowiedniego wykształcenia, nic nie osiągnę. Lubię się uczyć.- odparłam. Gdy dostrzegłam jego minę, miałam ochotę zapytać: O co ci chodzi? Znowu będzie się śmiał.
-Nie wyglądasz na kujona. Nie powiedziałbym, że siedzisz całymi dniami nad książkami.- stwierdził.
-Kujon, to ktoś, kto uczy się i nie wie czego. A ja dobrze wiem, o czym czytam, więc nie nazywaj mnie tak.- powiedziałam z lekką złością w głosie. Moja odpowiedź rozśmieszyła go, ale na szczęście szybko się uspokoił.
-A co chcesz robić po szkole? Pewnie masz jakieś spore plany i zaplanowane całe życie.- ciągnął dalej.
-Mam zamiar pójść na prawo jak mój ojciec. Może zostanę prawnikiem.- odpowiedziałam mu.
-Gratuluję planów. Ja nie mam pojęcia co zrobię po liceum. O ile je skończę.- to nie było zabawne.
-Poważnie nie wiesz kim chcesz być, ani co robić? Musisz mieć jakieś plany czy marzenia.- stwierdziłam.
-Żyję z dnia na dzień i nie martwię się o jutro. Moje plany życiowe sięgają najdalej do weekendu.- rzekł.
-Ja bym tak nie mogła. Powiedz mi, ile już uczysz się w naszej szkole? Nie widziałam cię wcześniej.- odparłam.
-Ponad rok. Nie jestem aż taki nowy. Po za tym często wagaruję i jestem niewidzialny.- zażartował ponownie.
-To zdążyłam zauważyć. Nie powinieneś tak robić. Upuszczasz sporo lekcji i masz zaległości. Z takim nastawieniem na pewno nie zdasz liceum z dobrym świadectwem. Będziesz miał problem ze znalezieniem dobrze płatnej pracy. Zastanów się nad tym co robisz.- chciałam przywrócić mu trochę rozumu, którego brakowało.
-Zrobimy tak. Ja nie będę się nabiłam z tego, że jesteś kujonem, a ty nie będziesz mnie pouczała.- powiedział.
-Zgoda.- nie było co dyskutować. Wypiłam do końca herbatę i siedziałam z pustym kubkiem w dłoniach. Nie było tematów, więc zaczęłam się powoli nudzić. Dostrzegłam, że Mark przybliża się do mnie co chwilę. Chciał zmniejszyć dystans, który nas dzielił. Zabrał mi kubek i postawił go na ziemi. Teraz siedział tuż obok mnie. Ręką odgarnął włosy z mojej twarzy i założył je za ucho. Zestresowana chciałam się odsunąć. Zrobiłam to zbyt chaotycznie i wylądowałam na podłodze. Chłopak z uśmiechem podał mi dłoń i pomógł się podnieść. Delikatnie chwycił mnie w talii. Nie podobała mi się jego zmiana zachowania. Powinien uważać na to, co robi.
-Musisz bardziej uważać, jeszcze zrobisz sobie krzywdę.- powiedział niskim  tonem. Odepchnęłam go powoli.
-Powinnyśmy już jechać, jeśli mamy zdążyć.- powiedziałam unikając jego spojrzenia. Mark wyszedł z pokoju, a ja udałam się za nim. Zaczął zakładać buty, więc zrobiłam to samo. Za chwilę będę już w swoim domu. Gdy skończyłam, podał mi kurtkę i otworzył drzwi. Zeszliśmy po schodach w milczeniu, jakbym go uraziła moim zachowaniem. Problem w tym, że nie zrobiłam nic złego. Na zewnątrz w miejscu, gdzie zaparkowaliśmy, nie było śladu po jego samochodzie. Zbytnio go to nie przejęło i udał się na tyły budynku. Zostałam sama. Z daleka dostrzegłam grupkę zakapturzonych mężczyzn. Nie był to pocieszający widok. W tym momencie marzyłam, żeby Mark szybko wrócił. Obok mnie zatrzymał się piękny, czarny motocykl. Chłopak, który na nim siedział, zdjął kask. Dostrzegłam znaną mi osobę. Brunet podał mi drugi kask. Założyłam go i usiadłam za nim. Nigdy nie jechałam tym rodzajem pojazdu, więc gdy tylko ruszyliśmy, zaczęłam piszczeć. Wyobraziłam sobie minę Mark’a i szybko przegryzłam wargę, żeby powstrzymać się od niepożądanych wrzasków. Jechaliśmy dość szybko. Ze strachu zamknęłam oczy i mocno objęłam chłopaka. Nagle się zatrzymaliśmy. Straciłam poczucie czasu.
-Możesz mnie już puścić.- powiedział. Otworzyłam oczy i oddaliłam się od jego pleców. Byliśmy pod domem Diego’a. Zeskoczyłam z motocyklu i zdjęłam kask, po czym mu go oddałam. Musiałam zahaczyć o jakąś wystającą część, bo porwałam rajstopy. Gdy ten to zauważył, zaśmiał się. Posłałam mu piorunujące spojrzenie.
-Dobranoc Mała. Śpij dobrze.- pożegnał się, a ja nie odpowiedziałam. Szybkim krokiem oddaliłam się i weszłam do domu. W salonie siedzieli rodzice i oglądali jakiś film. Gdy zamknęłam za sobą drzwi, przenieśli na mnie wzrok.
-Cześć, jak się podobał film?- zapytała mama z uśmiechem. Zdjęłam buty i kurtkę, po czym odłożyłam je.
-Bardzo fajny. Możecie śmiało na niego pójść.- odpowiedziałam najbardziej przekonująco, jak umiałam.
-A gdzie rozerwałaś rajstopy?- zwrócił mi uwagę ojciec. Spojrzałam na ich kiepski stan.
-Wracaliśmy pieszo i zahaczyłam o wystające gałązki z ogrodzenia.- wymyśliłam na szybko. Chyba mi uwierzyli.
-Następnym razem nie chodź o tej godzinie.- skomentował to i wrócił do oglądania. Pokiwałam głową i szybko poszłam na górę, zanim zaczną się dopytywać o coś innego. Nim weszłam do swojego pokoju, spojrzałam na drzwi Cody’ego. Pewnie nie wyjdzie za szybko. Nie lubię, jak się kłócą. Przecież jesteśmy rodziną. Zmęczona postanowiłam zaszyć się u siebie i odpocząć. 


~*~
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :3 Może zauważyliście zmianę wyglądu bloga? Nauczyłam się wreszcie robić kolorowe nagłówki! :D 
Bardzo proszę o komentarze, nie wiecie ile dla mnie znaczą <3 Miłego dnia i do 'zobaczenia'!

7 komentarzy:

  1. Mmm... 'Brunet' mógłby być bardziej...czuły, a nie naśmiewać się z niej xD Po za tym super :3

    OdpowiedzUsuń
  2. ojj, doskonale wiem, ile komentarze znaczą dla ludzi :D Ja sama też ciągle patrzę na ilość komów u mnie C: Czyli... czyli nie mam na co patrzeć :/
    Rozdział świetny. Spodobało mi się to, że Mark nie jest panem idealnym. Wciąż mnie odrobinę irytuje główna bohaterka, ale nie marudzę...
    ,,Kolorowe nagłówki"? Jak, gdzie, kiedy?! Dla mnie zbyt skomplikowane :D
    Acha, i zastanawia mnie jedno: to jest fanfiction, ale czego? Mam alergię na większość ff... a tutaj BUM, szykuje się naprawdę interesujące opowiadanie... i jest to podobno fanfic. Dobrze, że nie kojarzę żadnej książki/filmu. Inaczej by mi się pewnie nie podobało aż tak :/ Z drugiej strony, może to slash z Dylanem O'Brienem? Ciągle są tutaj zdjęcia Dylana. Nawet ten gif jest chyba kardem z Teen Wolf :/
    Acha, i jeszcze jedno: w zakładce ,,spam" umieściłam komentarz z wiadomością, że nominowałam Cię do Libstera... http://nie-tylko-yaoi-czlowiek-zyje.blogspot.com/2015/02/libster-awards.html
    Również życzę miłego dnia :3
    Komentarze karmią wenę, a każdy cichy czytelnik to nóż w sercu Autora! Wiem to z autopsji :D
    Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę mnóstwa wenyy :3
    Sarabeth M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to fanfic o Dylan'ie.. ale ja zawsze zmieniam wszystkim imiona, żeby nikomu Dylan, nie kojarzył się z aktorem.. Mój Dylan jest Mark'iem, upadłym aniołem. A co do Libster Awards, to nie bawię się w takie rzeczy :/ przepraszam

      Usuń
    2. spoksik, nie gniewam się :3
      Dobrze zrobiłaś... chociaż w sumie to już chyba podlega pod opowiadanie własne - z tego, co widzę, to Mrk nie ma nic wspólnego z Dylanem :D

      Usuń
    3. Oprócz wyglądu :P potrzebowałam postaci, żeby czytelnicy wiedzieli, jak wyglądają moi bohaterowie.. w sumie jest to fanfic, bo historię z upadłymi aniołami zaczerpnęłam z serii "Szeptem" xd

      Usuń
  3. Cudowny nagłówk
    opowiadanie juz doczekać się nie mogę kolejnej części opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział i nowy wygląd bloga *___*

    OdpowiedzUsuń