czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 4

Muzyka: Bo miałaś zły dzień.

Siedziałam na angielskim, jedynej lekcji, której nie dzielę z Maggie i Diego’iem. Oboje są w drugiej grupie, tej słabszej. Jakoś muszę znosić tą chwilę rozłąki. Lekcja zaczęła się jakieś dziesięć minut temu i pani już dawno sprawdziła obecność.
-Udało mi się sprawdzić ostatnie kartkówki i jeśli dacie mi chwilę, to wpiszę wam oceny do dziennika.- odezwała się nauczycielka. Oznaczało to kilka minut rozmów i śmiechu, które ogarnął całą klasę. Nagle drzwi się otworzyły i do środka wszedł Mark.
-Bardzo przepraszam za spóźnienie.- powiedział. Nie przypominam sobie, żebyśmy byli w jednej grupie. Musiałam nie zwracać na niego uwagi albo serio był niewidzialny.
-A co to za święto?- zakpiła nauczycielka. Chłopak zignorował ją i zaczął iść w moim kierunku. Schowałam twarz za zeszytem. Ten zajął miejsce za mną.
-Cześć Mała.- wyszeptał mi tuż nad uchem. Musiał delikatnie przysunąć swoją ławkę, żeby być tak blisko. Nie odezwałam się do niego. –Tak dobrze wychowana dziewczyna jak ty, powinna odpowiedzieć.- dodał po chwili.
-Cześć.- odburknęłam mu szybko, nie odwracając się przy tym. Powoli denerwowała mnie jego osoba.
-Nie było aż tak źle, ale mogłaś się bardziej postarać.- przez chwilę nic nie mówił.- Robisz coś w weekend?- zapytał.
-Wychodzę z Maggie i Diego’iem.- skłamałam, ale nie muszę mówić mu wszystkiego. Mam do tego prawo.
-Nie brzmi to przekonująco, ale okey. Jak ci się podobała wycieczka?- za wszelką cenę chciał podtrzymać rozmowę.
-Było dość….- szukałam odpowiedniego słowa.- Nudno.- odpowiedziałam szczerze. Proszę, niech mnie zostawi.
-Obiecuję, że następnym razem bardziej się postaram.- byłam pewna, że właśnie się uśmiechnął.
-Niestety następnego razu nie będzie.- starałam się nakierować go i dać do zrozumienia, że nie interesuje mnie.
-Tylko tak mówisz. Chcesz pokazać, że jesteś samowystarczalna i umiesz postawić na swoim. Oboje wiemy, że nie raz się jeszcze zobaczymy po szkole.- wyszeptał mi do ucha. Nie wytrzymałam i odwróciłam się do niego.
-To nie prawda.- zaprzeczyłam rozzłoszczona. Nie chciałam być niemiła, ale powoli miałam dość wszystkiego.
-Tak to sobie tłumacz.- skomentował moją odpowiedź. Wróciłam do poprzedniej pozycji i postanowiłam ignorować go do końca lekcji. Na moje szczęście zleciała dość szybko i po chwili usłyszałam dzwonek. Włożyłam książki do torby i zasunęłam za sobą krzesło. Ludzie zaczęli wychodzić i zrobiło się małe zamieszanie. Stałam obok ławki i próbowałam iść w stronę drzwi. Mark automatycznie zjawił się obok mnie i złapał w talii. Ściągnęłam jego rękę i przepchałam się do przodu. Nie spodobało się to wysokiej dziewczynie w okularach, którą lekką pchnęłam. Posłałam jej przepraszające spojrzenie z nadzieją, że zrozumie i odpuści sobie komentarze.
-Nie bądź taka święta.- powiedział chłopak, gdy dogonił mnie w drzwiach. Miał dość zgrabne ruchy.
-Mam prawo do przestrzeni osobistej. A ty musisz to zrozumieć i jej nie naruszać.- pouczyłam go.
-Przepraszam. Nie chciałem zachować się tak bezdusznie. Wybacz mi o pani.- irytowała mnie już jego gadka.
-Przestań się ze mnie nabijać. To nie jest ani miłe ani fajne.-odparłam i zatrzymałam się tuż przed nim.
-Nigdy tego nie robiłem.- mówił tak spokojnie, że aż mnie zdziwił. Zostawiłam go i ruszyłam do Mag, która siedziała na parapecie. Wyczułam, że szedł za mną. Słyszałam jego kroki. Postanowiłam udawać, że go nie ma.
-A gdzie się podział nasz kochany Diego?- zapytałam przyjaciółkę, gdy byłam już wystarczająco blisko niej.
-Poszedł po jakiegoś batonika. Ponoć poziom cukru we krwi mu spadł.- odparła. Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco i wskazała głową na stojącego za mną Mark’a. Chyba nie miał zamiaru odejść w najbliższym czasie.
-Czego chcesz?- odwróciłam się do niego.- Coś zgubiłeś, masz jakieś pytanie? Wytłumacz mi.- dodałam.
-Niczego nie chcę. Myślałem, że przedstawisz mnie swojej przyjaciółce, ale widocznie będę musiał to zrobić sam. Mark Angel.- zwrócił się do niej i podał jej dłoń. Ta uścisnęła ją i uśmiechnęła się szeroko.
-Skąd się znacie? Evelin nigdy o tobie nie mówiła.- powiedziała Maggie uroczym głosem. Musiał wpaść jej w oko.
-Mamy razem angielski.- odpowiedziałam, zanim on zdążył otworzyć buzię. Miałam nadzieję, że przytaknie.
-Powiedzmy, że połączyła nas makieta.- wspomniał przy tym nasze pierwsze spotkanie, o którym nie myślałam.
-Więc to ty nam ja zniszczyłeś.- przypomniała sobie zamieszanie, jakie wtedy panowało.
-Również naprawiłem. Nie zapominajmy o tym.- pochwalił sam siebie. W tym samym czasie przyszedł Diego.
-Już zdążyłyście wymienić mnie na lepszy model?- zapytał przegryzając Mars’a. Mark musiał poczuć się zagrożony, bo odszedł bez słowa w swoją stronę. Odetchnęłam z ulgą.- Kim on był?- zapytał po chwili przyjaciel.
-Mark Angel i jest seksowny.- nie mogła powstrzymać się od powiedzenia tego Maggie. Diego przewrócił oczami.
-Nie jest. Normalny z niego chłopak. W szkole pełno jest takich ludzi.-starałam się wybić jej to z głowy.
-Przyznaj chociaż, że ma w sobie coś nieziemskiego.- nie dawała za wygraną.- Miał piękne oczy.- dodała.
-Zwyczajne. Dla ciebie każdy chłopak, który wykaże jakieś zainteresowanie jest „seksowny”.- powiedziałam.
-Możecie dać sobie spokój?- wtrącił się znudzony chłopak. Zauważyłam, że już pożarł swojego batonika.
-Za chwilę. Powiedz Evelin, dlaczego z nim przyszłaś skoro nie jest interesujący?- zapytała z podejrzeniem.
-Nie przyszłam z nim. To on się za mną wlecze.- wytłumaczyłam krótko z nadzieją, że da już sobie siana.
-Nie mam więcej pytań.- odparła. Diego wyglądał na zdziwionego całą sytuacją, pewnie zaraz o to zapyta.
-Właściwie, to o co tyle krzyku?- miałam rację. Oddałam głos Maggie, niech się przed nim wytłumaczy.
-Jesteśmy przyjaciółkami i powinna być ze mną szczera w każdej sytuacji.- powiedziała z wyrzutami.
-Ja też się z wami przyjaźnię i mogę śmiało powiedzieć, że nie raz się już okłamaliśmy. Dla przykładu, gdy ostatnio chciałyście iść na ten romans, powiedziałem, że boli mnie głowa. Skłamałem. Po prostu nie chciałem tego oglądać. Wolałem jakiś film akcji, więc obejrzałem coś na komputerze.- wytłumaczył ostatnie kłamstwo.
-Zdrajca!- wykrzyknęła Maggie.- Chociaż z drugiej strony, skoro wolałeś męski film, to znaczy, że jednak nie jesteś gejem. A miałam już takie podejrzenia.- to prawda. Często chciała mnie przekonać, że Diego jest innej orientacji.
-Dzięki za szczerość.- zmierzył ją wzrokiem.- Tak w ogóle, to kończę dzisiaj szybciej. Mam na was czekać?- zapytał.
-Nie. Przejdziemy się ten jeden raz.- odpowiedziałam za przyjaciółkę.- Jedź do domu i zajmij się siostrami. Pewnie się ucieszą, że jesteś szybciej.- w tej chwili Maggie nie miała nic do gadania. Może raz wrócić do domu pieszo.
-A właśnie. We wtorek mama wyprawia szóste urodziny Ashley i byłoby miło, gdybyście przyszły.- odparł.
-Z chęcią! Tylko co mamy jej kupić, bo nie mam zbytnio pomysłów.- był to na razie jedyny problem.
-Nie wiem, podpytam ją, jak wrócę do domu. Ucieszy się, jak was zobaczy. Już kilka razy się o was pytała.- rzekł.
-Mogę upiec jakieś ciasto, jeśli chcesz.- Maggie wyraźnie chciała mieć udział w organizacji urodzin. To miłe.
-Możemy przyjść szybciej i pomóc twojej mamie. Powinno też udać mi się załatwić klauna.- zaoferowałam.
-A znasz jakiegoś?- zapytał zaskoczony Diego. Maggie wiedziała już chyba, kogo miałam na myśli, proponując to.
-Mieszkam z jednym.- przerwa dobiegła końca, więc pożegnałyśmy się z chłopakiem i poszłyśmy na lekcje.
-Diego różni się od chłopaków, których znamy. Zastępuje w domu ojca. Pewnie czasami jest mu ciężko.- odparłam.
-Ma ciężko, ale jest dzielny. Ej, a co u Cody’ego? Dawno go nie widziałam.- nagle jej się o nim przypomniało.
-Po ostatniej kłótni z ojcem, nie wyszedł jeszcze z pokoju. Możesz wpaść w niedzielę, to pooglądamy z nim filmy. Może uda nam się go jakoś zająć.- powiedziałam z nadzieją. Doszłyśmy do sali, w której mamy kolejne zajęcia.

Pomysł z wracaniem do domu pieszo przestał mi się podobać, gdy na dworze zaczęło padać. Co prawda miałyśmy kurtki z kapturami, ale na myśl o tym, że przez najbliższe dziesięć minut będziemy zmuszone chodzić po kałużach, nie byłam zadowolona. Może, gdybym miała parasolkę, jakoś bym to zniosła. Niestety obie jej nie posiadałyśmy.
-Co za pech! Akurat dzisiaj Diego musiał kończyć szybciej. Nie będę szła w taką pogodę do domu.- rzekła Mag.
-Nie mamy wyjścia. Pocieszę cię, nie jesteśmy z cukru.- starałam się ją jakoś przekonać.
-Ale nasz makijaż i włosy tego nie zniosą. Będę wyglądała jak owieczka.- użalała się nad sobą przyjaciółka.
-Może zamówimy taksówkę?- zapytałam. Nagle tuż przed nami zatrzymał się znany mi srebrny samochód.
-Potrzebujecie podwózki?- zapytał Mark wyglądając przez okno. Znając Maggie, nie mamy innego wyjścia.
-Z nieba mi spadłeś!- wykrzyknęła radośnie i weszła na tylne siedzenia jego samochodu.
-Evelin, a ty nie wsiadasz?- zapytał chłopak otwierając mi drzwi od strony pasażera. Przewróciłam oczami i wsiadłam. Pewnie zauważył, że nie jestem zadowolona jego obecnością. Za to Mag była jak nakręcona.
-Maggie, gdzie mieszkasz? Odwiozę cię pod same drzwi.- powiedział, gdy ruszyliśmy spod szkoły.
-Lake Rd West, cztery domy za Evelin. Chyba, że nie wiesz, gdzie ona mieszka.- powiedziała z podejrzeniem.
-Na szczęście wiem, nie musisz się martwić.- powiedział z uśmiechem.- A gdzie się podział wasz kolega? Z tego co mi wiadomo, zawsze jeździcie razem do szkoły i z niej też.- wyczułam lekki podstęp w temacie tej rozmowy.
-Evelin pozwoliła mu wrócić szybciej do domu i totalnie nas olać.- mówiła oparta o jego fotel.
-Dobry dzień sobie wybrał na ucieczkę, trzeba mu to przyznać.- zaśmiał się. Ona zrobiła to samo. Dobrali się.
-Nie uciekł. Skoro miał coś do zrobienia, to po co miał na nas czekać godzinę? To głupie.- starałam się go bronić.
-Jeżeli można tak nazwać niańczenie sióstr.- wtrąciła się. Na szczęście dojeżdżaliśmy do jej domu, więc nie musiałam już nic mówić. W zasadzie mógł najpierw wysadzić mnie, a później zająć się nią. Gdy auto zatrzymało się na podjeździe, Maggie odpięła pas i szybko wysiadła. Padało mocniej, więc musiała biec na ganek.
-Dziękuję za podwiezienie!- wykrzyknęła, zanim weszła do środka. Mark pomachał jej w ramach odpowiedzi. Wycofał i ruszył w stronę mojego domu. Siedziałam cicho z nadzieją, że zaraz skrócę swoją męczarnię. Chłopak zatrzymał się na chodniku. Miałam pociągnąć za klamkę, ale on zablokował drzwi. Szarpnęłam za nie kilka razy.
-Wyjdziesz, jak pogadamy.- powiedział stanowczo. Wyprostowałam się na siedzeniu i wpatrywałam w przednią szybę. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Tym bardziej na osobności, a wyraźnie o to mu chodziło.
-Czego chcesz? Chyba nie mamy o czym rozmawiać.- odparłam zmęczonym głosem.  Mark odwrócił się do mnie.
-Nie rozumiem twojego nastawienia do nowopoznanych ludzi. Zawsze jesteś dla nich taka wredna?- zapytał.
-Nie jestem wredna. Traktowałabym cię inaczej, gdybyś sobie na to zasłużył. A po twoich ostatnich wybrykach, ledwo mogę z tobą rozmawiać. Postaraj się trzymać w bezpiecznej odległości ode mnie.- wyrzuciłam z siebie.
-Chodzi ci o to, że czasami bywam za blisko?- w tym samym momencie zbliżył się do mnie bardziej.
-Właśnie o to. Odsuń się i wypuść mnie z samochodu.- to był bardziej rozkaz niż prośba.
-Za chwilę, najpierw powiedz mi w czym przeszkadza ci moje zachowanie. Mam ukrywać, że cholernie mi się podobasz?- zamurowało mnie. Myślałam, że robi sobie żarty. Nie wiedziałam, że mogę mu się aż tak podobać.
-Nie szukam chłopaka, więc daj sobie spokój. Wypuść mnie, proszę.- powiedziałam to łagodnym tonem głosu.
-Dobrze wiesz, że tak po prostu nie odpuszczę. Wrócimy jeszcze do tej rozmowy. Do zobaczenia Evelin.- odparł po czym odblokował mi drzwi. Szybko wyszłam z samochodu i pobiegłam do domu. Usłyszałam za sobą pisk opon.

4 komentarze:

  1. Meeh! Lubię Marka. Nie jest Panem Idealnym. Za to Evelin... Mary Sue, jak nic. Ale kij z tym. Ją toleruję. Jej kolegów? Nieee...
    I ta rozpacz, że nie ma braciszka :(
    Weny!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. OMFG!świetne czekam na next
    http://i-am-warrior.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Autorko, zapewne słyszałaś o zmianie polityki Bloggera? Od 23. marca ma nastąpić zmiana. Nie wiem, czy Twój blog stanie się prywatny, zatem na wszelki wypadek dodaję mój adres e-mail, abyś mogła mnie zaprosić (bardzo lubię tę historię i chcę ją czytać dalej):
    sarabeth.debeth.denis@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tygodnia na tydzień co raz ciekawiej ^.~

    OdpowiedzUsuń