czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 5

Muzyka: Nie wiem czemu się boję.

Zaparkowałem auto na parkingu przed domem. Wygramoliłem się z niego i wyciągnąłem plecak z bagażnika. Wreszcie mogę zabrać się za coś pożyteczniejszego niż wspominanie historii Anglii. Wielkimi krokami przeskoczyłem schody i po upływie kilku sekund, byłem już w mieszkaniu. Nie miałem nic ciekawego do roboty, a lekcji odrabiał nie będę, więc od razu zabrałem się za przeglądanie ksiąg. Wyciągnąłem spod kanapy dziennik, w którym zapisuję wszystkie ważne dla mnie informacje i sięgnąłem po kolejną książkę w półki. Oprócz czytania każdej z nich, nie wiem co innego mógłbym robić. Ponoć odpowiedź na moje pytania jest w jednej z nich, więc się nie poddam. Usadowiłem się wygodnie i zabrałem za czytanie. Do pokoju wszedł Azibiel.
-Nie jesteś może głodny? Zrobiłem obiad.- powiedział jednocześnie mi przeszkadzając. Zerknąłem na niego.
-Nie, dzięki.- nie było co się wysilać. Gdybym był głodny, to bym przekąsił coś przed czytaniem.
-Jesteś pewien? Dopiero wróciłeś ze szkoły, znając ciebie tam również nic nie jadłeś. Musisz jeść.- odparł.
-Nie teraz!- krzyknąłem dla podkreślenia tych dwóch słów. Chłopak poddał się i wyszedł. Zachowuje się jak mój ojciec, którego nie miałem. Nie w postaci człowieka. Właściwie to nie wiem, jak to jest mieć mamę czy tatę. Nigdy nie mieszkałem z normalną rodziną. Mogę się jedynie przyglądać kilku, ale tak nie zdobędę doświadczenia. Chciałbym mieć kiedyś żonę i dzieci, ale co właściwie wtedy się robi? Muszę nauczyć się żyć jak człowiek. A przede wszystkim się nim stać. Inaczej to nie ma sensu. Chciałbym zająć się czymś innym. Porzucić te cholerne księgi i uczyć się życia. Tylko, że to mija się z celem. W takim stanie i tak nie zwrócę uwagi na szczegóły zawarte w tej księdze, więc podniosłem się i podszedłem do okna. Oparłem się o parapet. Pomimo młodej godziny na zewnątrz już zaczynało się ściemniać. Nikt nie wyłonił się z mieszkania, a na osiedlu nie było widać żywej duszy. Oprócz niej. Na dachu bloku naprzeciwko mojego siedziała młoda dziewczyna. Mogła mieć 20 lat. Miała piękne długie włosy, trochę potargane przez wiatr. Siedziała z nogami po za budynkiem, ubrana w dżinsy i sweter. Nagle tuż obok niej pojawił się mężczyzna w białej szacie, sięgającej kostek. Otoczony był jasną aurą. Widocznie wyszeptał jej coś do ucha, po czym zniknął. Dziewczyna podniosła się po chwili i otworzyła klapę, po czym wróciła do budynku. Uśmiechnąłem się pod nosem. Mężczyzna, który był obok niej dosłownie minutę, był jej Aniołem Stróżem. Dbał o nią przez 24 godziny na dobę. Najczęściej swojego Stróża dostają osoby, które mają trudne życie lub problemy ze sobą. Trzeba ich pilnować, aby nie odeszli za szybko z tego świata. Większość taki ma właśnie zamiar, a to jeszcze nie ich czas i zadaniem Stróży, jest opóźnienie ich odejścia oraz pokazanie tej piękniejszej strony życia na Ziemi. To wielka odpowiedzialność. Odszedłem od okna i usiadłem na łóżku. Chcąc czy też nie, musiałem wrócić do czytania. Chciałbym znaleźć sposób i stać się człowiekiem. Pozbyć się mocy, którą mam jeszcze z anielskich czasów, a która nie odeszła wraz ze skrzydłami. Rzadko się ona powtarza i zazwyczaj każdy Anioł ma inną. Ja jestem odporny. Najprawdopodobniej na wszystko. Nikt nie może zawładnąć moim ciałem, ani mnie zabić. Nie za pomocą ludzkich przedmiotów. Potrafię też widzieć nie tylko oczami, ale i sercem. Pewnie brzmi to dziwnie, ale chodzi o to, że pomimo upadku, nadal widzę nieludzkie istoty i mogę się z nimi kontaktować. Azibiel ma za to dar przekonywania, który na mnie nie działa oraz jasny umysł. Potrafi dostrzec podobieństwo między jakimiś sytuacjami oraz zachować się odpowiednio w każdej sytuacji. W zasadzie bycie Upadłym nie  jest takie złe. On żyje z tym bardzo długo. Wolniej się starzejemy, mamy te ‘moce’, ale to nie ułatwia życia wśród ludzi. Wyróżniamy się i musimy ukrywać swoje prawdziwe oblicze. Wiadomo, że kłamstwo ma krótkie nogi, więc wkrótce ktoś się domyśli, a wtedy nie wiem co zrobię. Chciałbym być ‘normalny’ pod każdym względem.

-Śpiochu, wstawaj.- odezwał się nagle ktoś obok nie. Musiałem zasnąć przytłoczony wszystkimi myślami. Odwróciłem głowę i zobaczyłem leżącego Billy’ego. Był on dobrym przyjacielem Azibiel’a. Nie był Upadłym.
-Cześć.- powiedziałem zaspanym głosem. Usiadłem i przeciągnąłem się, a mój gość nadal się wylegiwał.
-Niezłą masz tą kolekcję.- powiedział wskazując na biblioteczkę. Rzeczywiście trochę się tego uzbierało.
-Dzięki. Co cię do mnie sprowadza?- zapytałem, żeby nie przedłużać. Billy nie należy do chłopaków, którzy przychodzą, żeby sobie posiedzieć. Jeśli już się zjawił, to wyraźnie miał ważny powód. Zaraz się dowiem.
-Mam do ciebie prośbę.- ocho, zaczyna się.- Jako były Anioł widziałeś pewnie wiele rzeczy. Może wiesz coś o moim ojcu? W końcu kręcił się dawniej po Niebie. Musiałeś na niego wpaść lub słyszeć co o nim mówiono.- powiedział.
-Przykro mi, ale nie znałem twojego ojca. Był w innej części Nieba i tylko się mijaliśmy. Nie pamiętam, żeby coś o nim mówiono. Oprócz tego,  że zakochał się w ludzkiej córce i dość długo się jej przyglądał. Wiesz, że ponoć poczuł coś do twojej matki, gdy tylko się urodziła? Jakby wiedział, jaka będzie.- wspomniałem to, co wiedziałem.
-Musiał coś zrobić, że naraził swoje życie.- odparł. Chłopak ma ciężko. Jego ojciec- Upadły Anioł, został zamordowany przez grupkę mężczyzn. Było to kilka lat temu, z tego co wiem od mojego współlokatora.
-Gadałeś może z Azibiel’em? Jest tu dłużej niż ja.- wspomniałem mu. Chłopak odetchnął głęboko. Męczyło go to.
-On też nic nie wie. Gadaliśmy, zanim postanowiłem cię obudzić i przepytać.- zaśmiał się pod nosem.
-Słuchaj, znasz tylu ludzi. Mógłbym stwierdzić, że nawet połowę miasta. Nikt nie słyszał o tym? Pewnie mówili w telewizji czy pisali w gazetach. Wiesz, to przecież była niezła ‘sensacja’ dla prasy.- rzekłem i spojrzałem na niego.
-Pytałem tu i tam. Jedni nic nie mówią, inni nie pamiętają, a ci co go ponoć dobrze znali, nie żyją. Dziwne to. Jakby ktoś pozbył się świadków. Co prawda mam dziennik ojca, który leżał na strychu, ale nic mi to nie daje. Nie jest jasno napisane, co się działo. Chodzę całymi dniami po wspomnianych w nim miejscach i szukam ludzi, z którymi tam rozmawiał, ale to nic nie daje. Przecież nie siedzą przez 10 lat w tych samych miejscach i nie czekają na mnie z nowinami. Już powoli nie wiem co mam robić. A przecież tego nie zostawię.- skończył.
-Ty przynajmniej masz ten dziennik. Ja posiadam setki niewartych ksiąg, w których nic nie ma.- pożaliłem się.
-Właśnie, a jak twoje poszukiwania?- zapomniał na chwilę o ojcu i zaciekawił się moimi sprawami.
-Nic. Stoję w miejscu już sporo czasu. Czytam kolejną księgę, w której nic nie będzie. Nigdzie nie mogę znaleźć sposobu. W Niebie mówili, że jest opisany w Księdze Henocha, tylko że nikt nie wie, czy ona istnieje.- odparłem.
-Moim zdaniem, jeśli ktoś znalazłby sposób, to by go przetestował. Byłoby o tym głośno i pewnie bym się dowiedział, że coś takiego miało miejsce. Plotki szybko się rozchodzą.- po tych słowach wstał z mojego łóżka.
-Daj znać, jeśli coś obije ci się o uszy.- powiedziałem, gdy zaczął się oddalać w stronę drzwi. Odwrócił się.
-Zrób to samo, jeśli dowiesz się czegoś o moim ojcu. Idę jeszcze pomęczyć Azibiel’a. Trzymaj się.- pomachał mi. Kiwnąłem mu głową i położyłem się z powrotem. Sięgnąłem po leżącą na ziemi księgę i zajrzałem do niej. Jak na kogoś, kto nie lubi czytać, poświęcam temu zajęciu bardzo dużo czasu. Połowę życia na Ziemi.
-Obiecałeś mi coś ostatnim razem.- dobiegł do mnie głos Billy’ego. Już rozpoczęli swoją interesującą rozmowę.
-Powiedziałem wszystko co wiem.- zaczął się tłumaczyć Azibiel. Znowu się w coś wpakował i teraz musi uważać.
-Widzę, że coś ukrywasz. Jeszcze wrócę, więc lepiej będzie, jak sobie przypomnisz cokolwiek.- powiedział Billy i najprawdopodobniej wyszedł z domu. Chłopak ma dwa oblicza. Z jednej strony jest przyjacielski i można z nim pogadać. Jednak jeśli chodzi o interesy, to robi się groźnie. Zawsze chce coś w zamian za informacje, których udziela. Znudziło mi się siedzenie samemu, więc udałem się do kuchni, gdzie znajdował się mój kolega.
-Perfekcyjna Pani Domu.- powiedziałem, gdy zobaczyłem go zmywającego naczynia. Chłopak zaśmiał się.
-Mógłbyś mi czasami pomóc. Nie zapominaj, że też tu mieszkasz, więc mógłbyś coś zrobić.- upomniał mnie.
-Obiecuję, że w sobotę w wolnej chwili odkurzę całe nasze mieszkanie.- powiedziałem opierając się o futrynę.
-Ta chwila nigdy nie nastąpi.- odrzekł.- Nie chcesz czegoś zjeść?- mówił układając czyste naczynia na suszarce.
-Dzięki, że mi przypomniałeś.- powiedziałem, po czym udałem się na korytarz i założyłem buty i kurtkę.
-Gdzie się wybierasz?- zapytał Azibiel, wyglądając z kuchni. Chwyciłem pieniądze, które leżały na komodzie.
-Porządnie się najeść.- odparłem i wyszedłem. Zbiegłem po schodach i dla odmiany wsiadłem na motocykl. Ruszyłem w stronę centrum handlowego. W jego okolicy pełno jest przydrożnych barów. Mają tam bardzo dobre jedzenie. Najczęściej w formie fast foodów, ale właśnie na coś tego typu miałem ochotę. Tak się zamyśliłem, że po raz kolejny przejechałem na czerwonym świetle. Zatrzymałem się pod najbliższym pustym lokalem. Zsiadłem z motocykla i wszedłem do środka. Byłem jedynym klientem, więc usiadłem przy barze. Po chwili przyszedł właściciel.
-Średniego kebaba z podwójnym mięsem.- złożyłem zamówienie. Grubawy mężczyzna zabrał się za przyrządzenie go. Nie śpieszyło mi się, więc w spokoju przyglądałem się powstawaniu mojej kolacji. Położyłem pieniądze na ladzie i z zamówieniem wyszedłem z lokalu. Na stojąco więcej wejdzie, więc oparłem się o motocykl i zacząłem jeść. Przy okazji oglądałem przejeżdżające samochody. Było już kompletnie ciemno. Na niebie świeciło stado gwiazd. Kiedyś inaczej patrzyłem na świat. Można powiedzieć, że miałem inny punkt widzenia. Widziałem wszystko z góry. Czasami żałuję swojej decyzji o odejściu. Znam kilku Aniołów, którzy prowadzą podwójne życie. Nadal mają skrzydła, ale pojawiają się też na Ziemi. Ja już nie mam odwrotu. Teraz całe moje życie zależy od jednej dziewczyny. To żałosne, bo ona nie wygląda na zainteresowaną. Mogę nawet stwierdzić, ze mnie nie lubi. Musieliśmy źle zacząć naszą znajomość. Szkoda, że gdy ją do siebie zabrałem, miałem taki humor. Testowałem sposób, który miał zadziałać, ale okazał się żartem autora. Mój wzrok przykuło granatowe audi. A raczej siedzące w nich osoby. Wziąłem kilka sporych gryzów, a resztę wyrzuciłem i odpaliłem motocykl. Jechałem kilka aut za Diego’iem, Maggie i Evelin. Przez mój kask powinienem być nierozpoznawalny. Dziewczyna tylko raz widziała mnie na motocyklu, więc raczej tego nie pamięta. Minęliśmy kilka zabudowanych dzielnic i powoli zbliżaliśmy się do ulicy Evelin. Zwolniłem, aby dać jej spokojnie wyjść z samochodu i udać się do domu. Sam zatrzymałem się po drugiej stronie ulicy. Widziałem, jak Diego wjechał do garażu. Kilka minut później w pokoju Evelin zapaliło się światło. Ona położyła torby przy szafie i z jakąś książką usiadła na parapecie. Otworzyła na zaznaczonej stronie i zaczęła czytać. Pewnie historię dwojga zakochanych ludzi, która nigdy nie wydarzyłaby się w życiu. Nie wiedziała, że ją obserwuję. Powinna być ostrożniejsza i zasłaniać żaluzje o tej godzinie. Zamiast tego całą uwagę skupiła na książce. Chciałbym zostać i dalej się jej przyglądać, ale to karalne. Pewnie by tak powiedziała. Na samą myśl o tym, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Chciałbym zapewnić jej normalne życie. Jednak przez mrok, który mnie ogarnia oraz przeszłość, nie mógłbym tego dokonać. Dlatego muszę znaleźć ten sposób. Założyłem kask na głowę i odpaliłem motocykl. Mogłem teraz zrobić tylko jedno- wrócić do domu.

7 komentarzy:

  1. wooow ! to chyba najlepszy rozdział wgl. masakra ! nie myślałem że tu pojawią sie aniołowie i że on jest jednym z nich i wgl. ! *0*
    już chce kolejny rozdział XD

    OdpowiedzUsuń
  2. o ja ciekawe czy bedzie to bolesny pewnie proces

    OdpowiedzUsuń
  3. Omnom :3 Świetny rozdział. Szkoda że on odjechał i nie gadali,ale to nic ;) czekam na next
    i-am-warrior.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak słodko *-* Wszystko w końcu się rozkręca

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy kolejny rozdział? Bo ten był świetny *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobał mi się rozdział z punktu widzenia naszego ,,buntownika". Jednak nie jest taki Młody Gniewny :D
    Hm... bardziej mnie interesują Perfekcyjna Pani Domu i Billy, niż główna para :/
    Opowieść o aniołach - nie wiem, czemu, ale mówienie o tym wydało się być ,,sztuczne" :/
    Eve nie powinna być na widoku podczas czytania... chociaż mogła czytać o molach i logarytmach, kto to ogarnie tę miłość do szkoły i sinusów :/
    Weny!!!

    Acha, ponieważ napisałam chujowy komentarz, to w tym miejscu wyjaśnię: rozdział bardzo mi się podobał!

    OdpowiedzUsuń